Wielkie, białe pomieszczenie o błyszczącej podłodze, wyposażone w kilka mebli o dziwacznej formie. Taki obrazek większości z nas pokazuje się w głowie, gdy ktoś mówi "styl minimalistyczny". Kojarzymy go z wnętrzami muzeów współczesnych, gdzie nie wiesz, czy to co oglądasz, to jeszcze sztuka, czy może siedzisko, na którym możesz usiąść, zmęczony obcowaniem z kulturą wysoką.
Według mnie, gdzieś w tej stylowej rozkminie, rozdmuchiwanej przez architektów, gazety wnętrzarskie i programy prowadzone przez szalonych projektantów, popieprzyliśmy kolejność. Przeglądamy najnowsze trendy, wymyślamy, w jakim stylu chcemy urządzić pomieszczenia w domu, a dopiero potem dopasowujemy do tych wnętrz nasze życie. A to nie tak - styl mieszkania powinien być wynikową stylu życia, jakie prowadzimy.
I tu docieramy do sedna stylu minimalistycznego - czyli, jak łatwo się domyślić, do minimalizmu samego w sobie.